Harry Potter i Insygnia smierci
 
  Strona startowa
  Forum Harry Potter 7
  Rozdział 01 - Czarny Pan Rośnie w siłę
  Rozdział 02 - In Memoriam
  Rozdział 03 - Dursleyowie Opuszczają dom
  Rozdział 04 - Siedmiu Potterów
  Rozdział 05 - Poległy wojownik
  Rozdział 06 - Ghul w Pidżamie
  Rozdział 07 - Testament Albusa Dumbledore'a
  Rozdział 08 - Wesel
  Rozdział 09 - Kryjówka
  Rozdział 10 - Opowieść Stworka
  Rozdział 12 - Magia to potęga
  Rozdział 13 - Komisja rejestracji Mugolaków
  Rozdział 14 - Złodziej
  Rozdział 15 - Zemsta Goblina
  Rozdział 16 - Dolina Godryka
  Rozdział 17 - Sekret Bethildy
  Rozdział 18 - Życie i kłamstwa Albusa Dumbledore'a
  Rozdział 19 - Srebrna Łania
  Rozdział 20 - Ksenofilius Lovegood
  Rozdział 21 - Opowieść o trzech braciach
  Rozdział 22 - Insygnia Šmierci
  Rozdział 23 - Dwór Malfoya
  Rozdział 24 - Wytwórca różdżek
  Rozdział 25 - Muszelka
  Rozdział 26 - Bank Gringotta
  Rozdział 27 - Ostatnia Kryjówka
  Rozdział 28 - Brakujące Lusterko
  Rozdział 29 - Zaginiony Diadem
  Rozdział 30 - Ucieczka Severusa Snape'a
  Rozdział 31 - Bitwa o Hogwart
  Rozdział 32 - Czarna Różdżka
  Rozdział 33 - Opowieść Księcia
  Rozdział 34 - Znowu w Zakazanym Lesie
  Rozdział 35 - King's Cross
  Rozdział 36 - Luka w Planie
  19 Lat Później
Rozdział 14 - Złodziej

Harry otworzył oczy i został oślepiony złoto - zielonym blaskiem. Nie wiedział, co się stało, wiedział tylko, że leżał na czymś, co wydawało się być liśćmi i gałęziami. Usiłował złapać oddech w płuca, które zdawały się być spłaszczone. Zmrużył oczy i zdał sobie sprawę, że oślepiającym blaskiem było światło słoneczne, przepływające przez liściaste sklepienie wysoko nad nim. Nagle jakiś obiekt drgnął przy jego twarzy. Podniósł się na kolana za pomocą rąk, gotów stawić czoła jakiemuś małemu, dzikiemu stworzeniu, ale zobaczył, że tym obiektem była stopa Rona. Rozglądając się, Harry zauważył, że oni i Hermiona leżeli na leśnej polanie, najwyraźniej sami.
Pierwszą myślą Harry`ego było to, że znajdują się w Zakazanym Lesie i przez chwilę, pomimo, że wiedział jak nierozsądne i niebezpieczne dla nich byłoby pojawienie się na błoniach Hogwartu, jego serce podskoczyło na myśl o prześlizgnięciu się przez drzewa do chatki Hagrida. Jednak po kilku chwilach Ron wydał z siebie niski jęk i Harry zaczął czołgać się w jego kierunku. Zdał sobie sprawę z tego, że nie był to Zakazany Las. Drzewa wyglądały na młodsze, były szerzej rozmieszczone, przez co ziemia była jaśniejsza. Zobaczył Hermionę, również podniesioną na kolanach z opartymi rękoma przy głowie Rona. W chwili, gdy jego oczy przeniosły się na Rona, wszystkie inne troski uleciały z jego głowy. Krew przemoczyła całą lewą stronę Rona, a jego twarz wyróżniała się szaro-białym odcieniem na tle wyścielonej liśćmi ziemi. Eliksir Wielosokowy przestawał działać. Ron z wyglądu był w połowie Cattermolem, a w połowie sobą. Jego włosy stawały się coraz bardziej i bardziej czerwone, gdy z jego twarzy odpłynęła reszta koloru, który posiadała.
”Co mu się stało?”
”Rozszczepił się.” Odpowiedziała Hermiona, a jej palce były zajęte rękawem Rona, na którym krew była najbardziej mokra i najciemniejsza.
Harry patrzył z przerażeniem, jak rozdzierała koszulkę Rona. Zawsze myślał o rozszczepieniu, jak o czymś zabawnym, ale to... Jego wnętrzności przekręciły się nieprzyjemnie, gdy Hermiona kładła nagie ramię Rona, w którym brakowało kawałka ciała, wydrążonego tak starannie, jak przy użyciu noża.
”Harry, szybko, w mojej torbie jest butelka z etykietką „Wyciąg z Dyptamu”.
”W torbie... Racja... ”
Harry pośpieszył ku miejscu, w którym wylądowała Hermiona, chwycił małą, ozdobioną koralikami torbę i wepchnął dłoń do środka. Natychmiast, przedmiot za przedmiotem, zaczęły się objawiać jego dotykowi. Poczuł skórzane grzbiety książek, wełniane rękawy swetrów, obcasy butów...
”Szybko! ”
Podniósł swoją różdżkę z ziemi i wycelował w głębie magicznej torby.
”Accio Dyptam!”
Mała brązowa buteleczka wyskoczyła z torby. Złapał ją i pospieszył z powrotem do Hermiony i Rona, którego oczy były teraz w połowie zamknięte, a paski białej gałki ocznej były widoczne pomiędzy powiekami.
” Jest nieprzytomny.” Powiedziała Hermiona, która też była dość blada, choć już nie wyglądała jak Mafalda, ale jej włosy wciąż były miejscami siwe. ”Odkorkuj mi to, Harry, ręce mi się trzęsą.”
Harry szarpnął korek małej butelki. Hermiona wzięła ją i wylała trzy kroplę eliksiru na krwawiącą ranę. Zielonkawy dym kłębił się nad nią, a kiedy znikł, Harry zobaczył, że krwawienie ustało. Teraz rana wyglądała na kilka dni starszą, nowa skóra rozciągła się na czymś, co dopiero było otwartą raną.
”Wow!” Powiedział Harry
”Tylko tyle jestem w stanie bezpiecznie zrobić. ” Powiedziała Hermiona trzęsąc się. ”Są zaklęcia, które mogłyby go kompletnie złożyć, ale nie miałabym odwagi próbować… Jeśli rzuciłabym je źle, wyrządziłabym mu większą szkodę... Już i tak stracił tak dużo krwi...”
”Jak to się stało? To znaczy…” Harry potrząsnął głową, próbując ją oczyścić, żeby zrozumieć, co właściwie się stało. ”Dlaczego tu jesteśmy? Myślałem, że mieliśmy wrócić na Grimmauld Place.”
Hermiona wzięła głęboki oddech. Była bliska płaczu.
”Harry, nie sądzę byśmy mogli tam wrócić. ”
”Co masz na...? ”
”Kiedy się deportowaliśmy, Yaxley mnie złapał i nie mogłam się go pozbyć, był za silny i ciągle mnie trzymał… Gdy dotarliśmy do Grimmauld Place, a potem... Cóż, myślę, że zobaczył drzwi i pomyślał, że zatrzymujemy się tam, więc poluzował swój uścisk i zdołałam uwolnić się od niego i przyprowadziłam nas tutaj! ”
”A więc, gdzie on jest? Czekaj... Chyba nie masz na myśli, że jest na Grimmauld Place? Nie może wejść tam do środka? ”
Jej oczy zalśniły łzami, kiedy kiwnęła głową.
”Harry, myślę, że może. Ja... Ja zmusiłam go, żeby mnie wypuścił Klątwą Odrazy, ale już był w obszarze chronionym zaklęciem Fideliusa. Odkąd Dumbledore umarł, jesteśmy Strażnikami Tajemnicy, więc ja przekazałam mu tajemnicę, czyż nie? ”
Bez wątpienia, Harry był pewny, że miała rację. To był poważny cios. Jeśli Yaxley teraz mógł wejść do domu, nie było mowy o powrocie. Teraz mógł tam aportować innych Śmierciożerców. Pomimo, że dom był posępny i uciążliwy, był ich jedynym bezpiecznym schronieniem. Nawet Stworek był tak szczęśliwy i przyjazny, więc Grimmuald było ich domem. Z ukłuciem żalu, niemającym nic wspólnego z jedzeniem, Harry wyobraził sobie skrzata domowego zapracowanego nad plackiem ze steku i nerki, którego Harry, Ron i Hermiona już nie zjedzą.
”Harry, przepraszam, tak mi przykro!”
”Nie bądź głupia, to nie twoja wina! Jak już, to moja...”
Harry włożył swoją dłoń do kieszeni i wyciągnął oko Szalonookiego. Hermiona odskoczyła patrząc z przerażeniem.
”Umbridge wbiła je w drzwi, żeby szpiegować ludzi. Nie mogłem go tam zostawić... Ale stąd wiedzieli, że pojawili się intruzi.”
Zanim Hermiona mogła odpowiedzieć, Ron jęknął i otworzył oczy. Ciągle był szary, a jego twarz błyszczała od potu.
”Jak się czujesz? ” Szepnęła Hermiona
”Podle…” Zaskrzeczał Ron, krzywiąc się, gdy poczuł kontuzję. „Gdzie jesteśmy? ”
”W lesie, gdzie odbyły się Mistrzostwa Świata w Quidditch`u. ”. Odpowiedziała Hermiona. ”Chciałam odseparowanego, skrytego miejsca, a to było... ”
”...Pierwsze miejsce, o którym pomyślałaś? ” Harry dokończył za nią, rozglądając się dookoła na wyraźnie opuszczoną polanę. Nie mógł powstrzymać się od przypomnienia sobie, co się stało ostatnim razem, kiedy aportowali się na pierwsze miejsce, o którym pomyślała Hermiona... Jak Śmierciożercy znaleźli ich w ciągu kilku minut... Czy to była Legilimencja? Czy Voldemort lub jego poplecznicy, nawet teraz wiedzieli, dokąd zabrała ich Hermiona?
”Nie sądzisz, że powinniśmy się ruszyć? ” Ron spytał Harry`ego, i Harry po wyrazie twarzy Rona mógł stwierdzić, że myślał o tym samym.
”Nie wiem. ”
Ron wciąż był blady i mokry. Nawet nie próbował usiąść, co wyglądało jakby był zbyt słaby, żeby to zrobić. Perspektywa przenoszenia Rona odstraszyła go.
”Na razie zostańmy tutaj. ” Powiedział Harry.
Hermiona, wyglądająca na zadowoloną zerwała się na nogi.
”Dokąd idziesz? ” Spytał Ron.
”Jeśli tu zostajemy, powinniśmy rzucić jakieś obronne zaklęcia wokół tego miejsca. ” Odpowiedziała i podniosła różdżkę, po czym zaczęła chodzić w szerokie koło, szepcząc inkantacjami. Harry zauważył niewielkie zaburzenia w otaczającym powietrzu. Wyglądało to tak, jakby Hermiona uformowała gorącą mgiełkę wokół ich polany.
”Salvio Hexia... Protego Totalum... Repello Muggletum... Muffliato… Mógłbyś wyjąć namiot, Harry…”
”Namiot? ”
”W torbie. ”
” W... Oczywiście. ” Powiedział Harry
Tym razem Harry nie zawracał sobie głowy szukaniem po omacku, lecz użył kolejnego Zaklęcia Przywołania. Namiot pojawił się w grudkowatej masie płótna, lin i tyczek. Harry rozpoznał, po części z powodu zapachu kotów, że był to ten sam namiot, w którym spali w noc Mistrzostw Świata w Quidditch`u.
”Myślałem, że należał do tego faceta, Perkinsa z Ministerstwa? ” Powiedział, zaczynając rozplątywanie spętanych śledzi.
”Widocznie nie chciał go z powrotem, jego lumbago jest dość poważne. ” Powiedziała Hermiona wykonując różdżką skomplikowane ósemki. ”Więc tata Rona powiedział, że mogę go pożyczyć. Erecto! ” Dodała, celując różdżką w zdeformowane płótno, które płynnym ruchem wzniosło się w górę i ulokował się w pełni skonstruowany na ziemi przed Harrym, z którego przestraszonych rąk śledzie poszybowały i wylądowały z hukiem na końcach odciągów.
”Cave Inimicum! ” Zakończyła Hermiona z floresem skierowanym w niebo. ” To wszystko, co mogę zrobić. Przynajmniej powinniśmy wiedzieć, kiedy będą nadchodzić. Nie mogę zagwarantować, że to powstrzyma Vol... ”
”Nie wymawiaj jego imienia! ” Uciął Ron, jego głos był szorstki.
Harry i Hermiona spojrzeli na siebie.
”Przepraszam. ” Powiedział Ron, jęcząc lekko, gdy podnosił się by na nich spojrzeć. ”Ale to brzmi jak, jak... Klątwa, albo coś. Nie możemy go nazywać Sami-Wiecie-Kim...? Proszę?
”Dumbledore powiedział, że strach przed imieniem... ” Zaczął Harry.
”W razie, gdybyś nie zauważył, nazywanie Sam-Wiesz-Kogo po imieniu nie przysporzyło mu w końcu niczego dobrego.” Odparł Ron. ”Po prostu... Po prostu okażcie Sam-Wiesz-Komu szacunek.”
”Szacunek? ” Powtórzył Harry, ale Hermiona rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie, widocznie, żeby nie kłócił się z Ronem, gdy ten drugi był w tak słabej kondycji.
Harry i Hermiona w połowie nieśli, w połowie wlekli Rona przez wejście do namiotu. Wnętrze było dokładnie takie, jakie Harry zapamiętał: małe mieszkanie z łazienką i małą kuchnią. Odepchnął stary fotel i ostrożnie położył Rona na dolnej kuszetce piętrowego łóżka. Nawet tak bardzo krótka podróż uczyniła Rona jeszcze bledszym i kiedy położyli go na materacu, zamknął ponownie oczy i nie odzywał się przez chwilę.
”Zrobię herbaty.” Powiedziała zdyszana Hermiona, wyciągając czajnik i kubki z głębi swojej torby i zmierzając w stronę kuchni.
Harry dostrzegł, że gorący napój był równie przyjemny jak ognista whisky, którą pił podczas nocy, gdy zmarł Szalonooki. Zdawał się wypalać lekki strach, trzepocący w jego piersi. Po minucie lub dwóch Ron przerwał ciszę.
”Jak sądzicie, co stało się z Cattermole`ami? ”
”Przy odrobinie szczęścia będą musieli uciec. ” Powiedziała Hermiona, ściskając wygodnie swój kubek ”Tak długo, jak pan Cattermole zachował trzeźwość umysłu, na pewno aportował się z panią Cattermole i będą teraz uciekać z kraju razem z ich dziećmi. To właśnie Harry kazał jej zrobić. ”
”Kurczę, mam nadzieję, że uciekli. ” Powiedział Ron opadając na poduszki. Herbata zdawała się działać na niego korzystnie, trochę jego koloru powróciło. ”Nie sądzę, żeby Reg Cattermole był taki bystry, po tym jak wszyscy się do mnie odnosili, gdy byłem nim. Boże mam nadzieję, że im się udało... Jeśli przez nas oboje skończą w Azkabanie... ”
Harry spojrzał na Hermionę i pytanie, które miał jej zadać ”Czy brak różdżki pani Cattermole mógł zapobiec jej aportacji wraz z mężem?” zamarło w jego gardle. Hermiona obserwowała Rona, niepokojącego się losem Cattermolei i była taka delikatność w jej wyrazie, przez którą Harry poczuł się prawie jakby złapał ją na całowaniu Rona.
” Więc, masz to? ” Spytał Harry, częściowo by przypomnieć jej o swojej obecności.
”Co... Co mam? ” Powiedziała Hermiona z lekkim przerażeniem.
” Po co przez to wszystko przechodziliśmy? Medalion! Gdzie jest medalion? ”
” Macie go? ” Krzyknął Ron podnosząc się trochę na swoich poduszkach. ” Nikt mi nic nie mówi! Kurczę, mogliście o tym wspomnieć. ”
”Cóż, ratowaliśmy ucieczką przed Śmierciożercami, czyż nie? ” Powiedziała Hermiona. ” Masz. ”
Wyciągnęła medalion z kieszeni swojej szaty i podała go Ronowi. Był wielkości kurzego jajka. Ozdobna litera ‘S’ wyłożona wieloma małymi, zielonymi kamykami, zamigotała bezbarwnie w rozproszonym świetle rzucanym przez brezentowy dach namiotu.
”Nie ma żadnej szansy, że zniszczył go ktoś inny odkąd Stworek go miał? ” Spytał Ron z nadzieją. ”To znaczy… Czy jesteśmy pewni, że to wciąż Horkruks? ”
” Tak sądzę. ” Powiedziała Hermiona odbierając mu medalion. ” Byłyby jakieś ślady uszkodzeń, gdyby został magicznie zniszczony. ”
Podała go Harry`emu, który obrócił go między palcami. Przedmiot wyglądał perfekcyjnie, wręcz nieskazitelnie. Przypomniał sobie pokiereszowane pozostałości z pamiętnika i jak kamień w pierścieniu pękł, gdy Dumbledore go zniszczył.
”Myślę, że Stworek ma rację. ” Rzekł Harry. „ Będziemy musieli najpierw rozpracować jak go otworzyć, zanim go zniszczymy. ”
Nagła świadomość, że to, CO trzymał i CO żyło za maleńkimi złotymi drzwiczkami uderzyła Harry`ego, gdy mówił. Nawet po ich wszystkich staraniach, by go zdobyć, poczuł brutalną chęć, by odrzucić medalion od siebie. Zmuszając się, ponownie spróbował wyłamać medalion za pomocą swoich palców, potem spróbował czaru, którego Hermiona użyła do otworzenia drzwi sypialni Regulusa. Żaden sposób nie zadziałał. Podał medalion z powrotem Ronowi i Hermionie i każde z nich próbowało jak mogło, lecz też nie mogli go otworzyć.
” Czy wy też to czujecie? ” Spytał Ron cichym głosem, gdy trzymał go silnie w zaciśniętej pięści.
”Co masz na myśli? ” Ron podał Harry`emu Horkruks. Po chwili lub dwóch, Harry wiedział, o co chodziło Ronowi. Czy to, co czuł, było jego własną krwią pulsująca w żyłach, czy to coś uderzało wewnątrz medalionu, jak małe metalowe serce?
”Co zamierzamy z tym zrobić? ” Spytała Hermiona.
”Przechowamy go, dopóki nie znajdziemy sposobu na jego zniszczenie. ” Odpowiedział Harry i pomimo, że nie chciał, zawiesił łańcuch na swojej szyi, upuszczając medalion pod szaty, który spoczął na jego piersi, przy sakiewce, którą dał mu Hagrid.
”Myślę, że powinniśmy na zmianę obserwować otoczenie namiotu. ” Dodał, patrząc na Hermionę, wstając i rozciągając się. ” I będziemy także musieli pomyśleć o jakimś jedzeniu. Ty tu zostajesz. ” Dodał ostro, gdy Ron próbował podnieść się z krzesła i pokrył się paskudnym odcieniem zieleni.
Z Fałszoskopem, który Hermiona podarowała Harry`emu na urodziny, postawionym ostrożnie na środku stołu w namiocie, Harry i Hermiona spędzili resztę dnia jako obserwatorzy, zmieniając się na warcie. Jednak Fałszoskop pozostał cichy, wciąż na swoim miejscu, czy to przez ochronne i antymugolskie czary Hermiony, czy przez to, że ludzie rzadko się tam zapuszczali. Ich skrawek lasu pozostał opuszczony, nie licząc kilku ptaków i wiewiórek. Gdy zapadł wieczór nic się nie zmieniło, a Harry zaświecił swoją różdżkę, gdy zmienił wartę Hermiony o dziesiątej i wpatrywał się w bezludne otoczenie, zauważając nietoperze trzepoczące wysoko nad nim, na skrawku gwieździstego nieba, widocznego z ich chronionej polany. Poczuł się głodny i oszołomiony. Hermiona nie spakowała żadnego jedzenia do jej magicznej torby. Zapewne przypuszczała, że wrócą do Grimmauld Place tej nocy, więc nie mieli nic do jedzenia oprócz kilku grzybów, które zebrała wśród najbliższych drzew i dusiła w kociołku. Po kilku kęsach Ron odepchnął swoją porcję, wyglądając, jakby miał mdłości. Harry wytrwał tylko dlatego, żeby nie zranić uczuć Hermiony.
Otaczająca cisza została przerwana przez dziwny szelest i coś, co brzmiało jak łamanie gałęzi. Harry pomyślał, że były one spowodowane raczej przez zwierzęta niż przez ludzi, jednak mocno trzymał różdżkę w gotowości. Jego wnętrzności, już nieprzyjemne przez niedostateczną porcję gumowatych grzybów, drżały z niepokoju. Pomyślał, że będzie zachwycony, gdy uda im się odzyskać Horkruks, ale jakoś tego nie czuł. Wszystko, o czym myślał, gdy tak siedział wpatrując się w ciemność, której jego różdżka oświetlała tylko niewielką część, był niepokój o to, co stanie się dalej. Czuł się tak, jak gdyby coś, do czego zmierzał tygodniami, miesiącami, może nawet latami, zmuszało go teraz do zatrzymania się, zejścia z drogi. Gdzieś tam były też inne Horkruksy, ale nie miał zielonego pojęcia, gdzie mogły być. Nie wiedział nawet, czym one były. W międzyczasie był zagubiony, nie wiedząc jak zniszczyć jedynego Horkruksa, którego znaleźli i który leżał na jego nagiej piersi. Co ciekawe, nie brał on ciepła z jego ciała, lecz leżał taki zimny na jego skórze, jakby właśnie wynurzył się z lodowatej wody. Od czasu do czasu Harry myślał, lub może wyobrażał sobie, że mógł poczuć niewielkie bicie serca, nieregularne z jego własnym. Nieznane złe przeczucia przemknęły przez niego, gdy usiadł w ciemności. Próbował im się przeciwstawić, odepchnąć je, lecz one nieustępliwie go nachodziły. Żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje. Ron i Hermiona rozmawiali teraz delikatnie za jego plecami, w namiocie. Mogliby odejść, gdyby tylko chcieli - on nie mógł. I zdawało się, że Harry, gdy tam siedział, próbował zapanować nad swoim strachem i wyczerpaniem, z myślą, że Horkruks na jego piersi wymierzał czas, który mu pozostał... ”Głupi pomysł - powiedział do siebie, - nie sądzę, żeby... ”
Jego bliznę znów przeszył kłujący ból. Bał się, że sam to robił, przez miewanie tych myśli i spróbował skierować je gdzie indziej. Myślał o biednym Stworku, który oczekiwał ich w domu, a zamiast nich przyjął Yaxley`a. Czy skrzat będzie siedział cicho, czy powie Śmierciożercy wszystko, co wie? Harry chciał wierzyć, że Stworek zmienił swój stosunek do niego przez ostatnie kilka miesięcy, że będzie teraz lojalny wobec niego, ale kto wiedział, co się stanie? Co, jeśli Śmierciożercy torturowali skrzata? W głowie Harry`ego zaroiło się od chorych obrazów i próbował je też odepchnąć, ale nie był nic, co mógłby zrobić dla Stworka. On i Hermiona już zdecydowali, żeby nie próbować go przyzywać, co jeśli razem z nim pojawił się ktoś z Ministerstwa? Nie mogli liczyć, że skrzacia aportacja była bez wad, jak ta, kiedy zabrali Yaxley`a do Grimmauld Place na brzegu rękawa Hermiony. Blizna Harry`ego paliła go teraz okropnie. Myślał, że było jeszcze tak wiele rzeczy, o których nie wiedzieli. Lupin miał rację na temat magii, której nigdy nie sobie wyobrażali czy spotkali. Dlaczego Dumbledore nie wyjaśnił mu nic więcej? Czy myślał, że będzie na to czas? Że będzie żył lata, może wieki, jak jego przyjaciel Nicolas Flamel? Jeśli tak, to był w błędzie... Snape już tego dopilnował... Snape, śpiący wąż, który zaatakował na szczycie wieży... A Dumbledore upadł... Upadł...
”Daj mi to, Gregorovitch. ”
Głos Harry`ego był wysoki, czysty i zimny, trzymał różdżkę swoją bladą dłonią z długimi palcami. Człowiek, w którego celował był zawieszony do góry nogami w powietrzu, pomimo, iż nie było żadnych lin utrzymujących go. Wisiał tam, niewidzialnie i nienaturalnie związany, a jego kończyny były owinięte wokół niego. Jego przerażona twarz, na wysokości Harry`ego byłą czerwona przez krew, która napływała do jego głowy. Miał śnieżnobiałe włosy i gęstą, bujną brodę, niczym związany Święty Mikołaj.
”Nie mam tego, nie mam tego już! To było, wiele lat temu, skradzione ode mnie! ”
” Nie okłamuj Lorda Voldemorta, Gregorovitch. On wie... On zawsze wie. ” Źrenice wiszącego człowieka były szerokie, powiększone ze strachu i zdawały się zwiększać, coraz bardziej i bardziej, dopóki ich czerń nie pochłonęła Harry`ego w całości...
A teraz Harry szedł szybkim krokiem ciemnym korytarzem, w solidnym przebudzeniu Gregorovitch`a, który trzymał wysoko lampion. Gregorovitch wpadł do pokoju na końcu korytarza, a jego lampion oświetlił coś, co wyglądało jak warsztat. Wióry drewna i złota błyszczały w basenie światła, a na parapecie siedział, niczym gigantyczny ptak, młody mężczyzna o złotych włosach. W ułamku sekundy światło lampionu oświetliło go, i Harry zobaczył zadowolenie na jego przystojnej twarzy, a potem intruz strzelił Zaklęciem Oszałamiającym ze swojej różdżki i wyskoczył zgrabnie tyłem z okna, zanosząc się śmiechem.
Harry pędził z powrotem z tych szerokich, tunelowatych źrenic, a twarz Gregorovitcha była pełna przerażenia.
”Kim był ten złodziej, Gregorovitch? ” Spytał wysokim, zimnym głosem.
”Nie wiem, Nigdy nie wiedziałem, młody mężczyzna... Nie... Proszę – PROSZĘ! ”
Krzyk trwał i trwał, a następnie wybuchło zielone światło...
”Harry! ”
Otworzył oczy, dysząc, a jego czoło pulsowało. Zemdlał przy boku namiotu, ześlizgnął się bokiem po brezencie, rozciągnięty na ziemi. Spojrzał na Hermionę, której bujne włosy przesłoniły niewielki kawałek nieba widocznego przez ciemne gałęzie nad nimi.
”To tylko sen. ” Powiedział, siadając szybko i starając się spotkać groźne spojrzenie Hermiony, z niewinną miną. ”Musiałem się zdrzemnąć, przepraszam. ”
”Wiem, że to była blizna! Mogę poznać po wyglądzie twojej twarzy. Widziałeś umysł Vol... ”
”Nie wymawiaj jego imienia!” Z głębi namiotu dobiegł ich pełen złości głos Rona.
”Dobrze. ” Odparowała Hermiona. ”Umysł Sam-Wiesz-Kogo! ”
”Nie chciałem, żeby to się stało. ” Powiedział Harry. ”To był sen! Czy TY potrafisz kontrolować to, o czym śnisz, Hermiono? ”
”Jeśli nauczyłbyś się okulumencji... ”
Ale Harry nie był zainteresowany jej reprymendą, lecz chciał przedyskutować to, co właśnie widział.
”On znalazł Gregorovitcha, Hermiono i myślę, że go zabił, ale przed morderstwem przeczytał jego myśli i zobaczyłem... ”
”Myślę, że przejmę wartę, jeśli jesteś tak zmęczony, że zasypiasz. ” Powiedziała chłodno Hermiona.
”Mogę dokończyć wartę! ”
”Nie, jesteś widocznie wykończony. Idź się położyć. ”
Wyskoczyła z namiotu, a wyglądała na upartą. Harry był zły, ale pragnął uniknąć kłótni, więc zanurzył się do środka.
Wciąż blada twarz Rona wyglądała z dolnej pryczy. Harry wspiął się na drugą nad nim, położył się i spojrzał na ciemny brezentowy sufit. Po kilku chwilach Ron przemówił głosem tak niskim, który nie dosięgał Hermiony, kłębiącej się w wejściu.
”Co zrobił Sam-Wiesz-Kto? ”
Harry ścisnął swoje powieki starając się przypomnieć sobie każdy szczegół, a potem szepnął w ciemność.
”Znalazł Gregorovitcha. Związał go i torturował. ”
”Jakim cudem Gregorovitch może mu zrobić nową różdżkę, jeśli jest związany? ”
”Nie wiem... Dziwne, no nie? ”
Harry zamknął oczy, myśląc o tym wszystkim, co widział i usłyszał. Im więcej sobie przypominał, tym mniej to było sensowne... Voldemort nie powiedział nic na temat różdżki Harry`ego, nic o bliźniaczych rdzeniach, nic o Gregorovitchu tworzącym nową, potężniejszą różdżkę do pokonania Harry`ego...
”Chciał coś od Gregorovitch. ” Powiedział Harry i wciąż miał mocno ściśnięte powieki. ”Kazał mu to dać, ale Gregorovitch powiedział, że to zostało mu skradzione... A potem... Potem... ”
Przypomniał sobie jak Voldemort zdawał się przedzierać przez oczy Gregorovitcha, w jego wspomnienia...
” Przeczytał myśli Gregorovitcha i zobaczyłem tego młodego kolesia siedzącego na parapecie, a on wypalił klątwę na Gregorovitcha i wyskoczył poza zasięg wzroku. Ukradł to, ukradł cokolwiek Voldemort szuka. A ja... Ja myślę, że już go gdzieś widziałem...
Harry pragnął jeszcze raz rzucić okiem na twarz śmiejącego się chłopca. Według Gregorovitcha przestępstwo zostało popełnione wiele lat temu. Dlaczego młody złodziej wyglądał znajomo? ”
Hałasy z otaczającego lasu były stłumione wewnątrz namiotu, Harry mógł słyszeć tylko oddech Rona. Po chwili Ron szepnął:
”Nie mogłeś zobaczyć, co trzymał złodziej? ”
”Nie... To musiało być coś małego. ”
”Harry? ”
Drewniane listwy jego kuszety zaskrzypiały, gdy zmienił swoją pozycję na łóżku.
” Harry, nie sądzisz, że Sam-Wiesz-Kto szuka czegoś innego, co mógłby zmienić w Horkruks? ”
”Nie wiem. ” Powiedział wolno Harry. ” Może. Ale czy nie byłoby zbyt niebezpieczne dla niego tworzyć kolejnego? Czy Hermiona nie mówiła, że już popchnął swoją duszę do kresu? ”
”Tak, ale może on tego nie wie. ”
”Taa... Może. ” Rzekł Harry.
Był pewny, że Voldemort szukał obejścia problemu bliźniaczych rdzeni. Na pewno szukał rozwiązania u starego różdżkarza... Ale jednak go zabił, najwyraźniej nie zadając mu ani jednego pytania na temat jego wiedzy o różdżkach.
Co Voldemort tak próbuje znaleźć? Dlaczego, mając w swoich rękach Ministerstwo Magii i cały czarodziejski świat, był tak daleko, z zamiarem pościgu za przedmiotem, który kiedyś był Gregorovitcha i został skradziony przez nieznanego złodzieja?
Harry ciągle mógł zobaczyć twarz młodego blondyna, była taka radosna, dzika, dało się w nim wyczuć satysfakcję z dobrze zaplanowanego oszustwa, która cechowała Freda i George’a. Poszybował z parapetu jak ptak, Harry widział go już wcześniej, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie...
Skoro Gregorovitch był martwy, to teraz wesoły złodziej był w niebezpieczeństwie, i to o nim Harry rozmyślał. Kiedy chrapanie Rona zaczęło dudnić z niższej pryczy on także ponownie zapadł w sen.

 
   
Dzisiaj stronę odwiedziło już 47 odwiedzający (55 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja